Z cyklu "Ludzie z pasją"
Ola Łysiak
Ola Łysiak - pasjonatka podróży, fotografii, tańca, a także wędrówek górskich, żeglarstwa i jeździectwa. Bohaterka „Ludzi z pasją" uwielbia realizować swoje zainteresowania, które współgrają z porami roku. W wolnym czasie uczy się języka hiszpańskiego, a jej kolejna wystawa fotograficzna będzie związana z urokliwymi Bieszczadami.
Gazeta Chojnowska - Co jest Twoją największą pasją? Taniec, fotografia, a może podróże?
Ola Łysiak - Właściwie trudno określić, która z nich jest największą pasją. Jeszcze jest żeglarstwo, jeździectwo naturalne typu west, a od niedawna też ścianka wspinaczkowa. Myślę też o kursie nurkowania. Zdecydowanie należę do osób, które lubią odkrywać i stawiać sobie nowe wyzwania. Każda z tych aktywności poniekąd tworzy moją osobowość i pozwala na samorealizację poprzez pokonywanie własnych barier i słabości. Dziś już nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez tańca, podróży , fotografowania.
Pierwszy aparat (analogowy) kupiłam po I Komunii i mam go do dziś. Lubiłam robić zdjęcia i uzupełniać nimi kronikę klasową w szkole podstawowej i gimnazjum. Bakcyla do wypadów w góry i innych form aktywności outdoorowych złapałam w czasie ponad 16-letniej aktywności w ZHP.
G.Ch. - Która zatem z pasji najbardziej pochłania Twój wolny czas?
O.Ł.- Obecnie najbardziej angażuję się w taniec i rozwijanie umiejętności interpretowania muzyki, pracy nad ciałem. Niemal w każdym dniu tygodnia znajduje się miejsce na aktywność fizyczną, nie lubię stać w miejscu. Biorąc pod uwagę cały rok, wszystkie aktywności w pewnym sensie mają swój cykl. Góry i konie przeważnie zajmują miejsce jesienią, a czasem i zimą.
G.Ch. - Kto zainspirował Cię do nauki salsy?
O.Ł. - Koleżanka namówiłam mnie na sierpniowe warsztaty z bachaty. Zdecydowałam się na nie zapisać i tak z jednego dnia zrobiły się dwa. Po weekendowych warsztatach wpisałam się na stały kurs. Wiola namówiła mnie również na wyjście na salsotekę. W pewien piątek trafiłam do Klubu Antidotum. To właśnie tam zobaczyłam pierwszy raz salsę cubanę. Zauroczyłam się, a może to była ta strzała Amora... Poczucie, że to jest ta energia płynąca z muzyki i ekspresji tańca, której tak szukałam. Zawsze podobały mi się latynoskie brzmienia. Pamiętam, że cały wieczór przesiedziałam na kanapie, patrząc jak inni tańczą. To była przyjemność. Wtedy postanowiłam, że też tak będę tańczyć, a uczyc się będę wyłącznie pod okiem kubańczyka. Takim sposobem zapisałam się do Hectora na kurs, a moja przygoda z tańcem i Kubą dopiero się wtedy rozpoczęła. Można powiedzieć, że porzuciłam w pewnym momencie bachatę, kizombę dla salsy i jej jestem wierna.
G.Ch. - Jesteśmy po finisażu i wystawie fotograficznej „¡hOla! Cuba", na której zaprezentowane zostały zdjęcia z wycieczki do kraju Fidela Castro. Ciekawe ujęcia przybliżyły mieszkańcom Chojnowa widok na Kubę. Jak zapamiętałaś ten kraj?
O. Ł. - Zapamiętałam go w różnych kolorach, smakach i dźwiękach. Przede wszystkim kraj tworzą ludzie, którzy potrafią cieszyć się z każdej chwili. Nigdy nie czułam się tam obco, nawet wtedy, gdy wzbudzałam zainteresowanie poprzez swój bardzo jasny odcień skóry. Niezależnie od pochodzenia zawsze panowała atmosfera otwartości oraz chęci wzajemnego poznania. Na pewno to smak słodkiego rumu, guarappo i puro/cygar. Salsy, która była tańczona w każdym miejscu. Nawet na parkingu przed hotelem czy plaży.
Wciąż mam przed oczami widok zielonych pól trzciny cukrowej, tytoniu, palm oraz przepięknej Doliny Viñales i niesamowity lazur oceanu. W pamięci, gdzieś jest zapach słonego oceanu, wspomnienie wiatru we włosach w trakcie jazdy starymi samochodami. Nigdy też nie zapomnę widoku wschodzącego słońca nad Maleconem.
G.Ch. - Gdybyś miała zachęcić mieszkańców Chojnowa do podróży na Kubę jednym zdaniem, brzmiało by?
O.Ł. - Nie czekaj na "coś"/"kogoś", po prostu spełnij swoje marzenie.
"Kuba" wcale nie musi być podróżą za ocean. Czasem od takiej podróży ważniejsza jest sama droga do spełnienia marzenia, którą trzeba pokonać, ludzie których się pozna...
G.Ch. - Plany, które w przyszłości chciałabyś zrealizować są związane z podróżami? Czy możemy liczyć na kolejną ciekawą wystawę Twoich zdjęć?
O.Ł. - Zdecydowanie chciałabym powrócić jeszcze na Kubę. W dalszych planach podróży mam również inne kraje Ameryki Środkowej i Południowej. Jednak bardziej ciągnie mnie na wyspy. Wszystko ma swój czas. Na razie skupiam się na mniejszych celach jak nauka j.hiszpańskiego oraz próbowaniu nowych outdoorowych form spędzania wolnego czasu. A mój kolejny projekt fotograficzny będzie związany z Bieszczadami i myślę, że o nich będzie następna wystawa.
G.Ch. – Bardzo dziękujemy za interesujący wywiad. Życzymy realizowania wszystkich planów!