Z cyklu „Ludzie z pasją"
Ta pasja wymaga determinacji, dyscypliny, często też rodzi się w bólach. Kiedy jednak uznamy, że mimo wszystko sprawia nam przyjemność, staje się nieodzownym elementem naszej codzienności. Tak mówią wszyscy, którzy z zaangażowaniem oddają się bieganiu. Anna Rybczyńska biega od kilku lat i jest doskonałym przykładem na to, jak bardzo ruch na świeżym powietrzu uzależnia.
Gazeta Chojnowska – Co było impulsem do podjęcia decyzji o pierwszym wyjściu w plener? Do biegania namówiły koleżanki, ktoś bliski, czy było to może noworoczne postanowienie?
A.R. – Impulsem standardowo jak to u kobiet bywa, była chęć poprawy kondycji, zdrowia i może zrzucenia kilku kilogramów. Pierwszy nasz wspólny bieg z koleżanką 7 lat temu to około 1 km, po którym myślałyśmy, iż wyzioniemy ducha i już nigdy biegać nie będziemy. Wystarczyło jednak zasięgnąć kilku informacji w internecie jak zacząć biegać, aby szybko nie zrezygnować i tak trwa to do dziś. Biegam różne dystanse, a najdłuższy z nich to około 22 km.
G.Ch. – Były chwile rezygnacji, ból, pot i łzy?
A.R. – Oczywiście! Nawet do tej pory czasem nie chce się wyjść na trening. Po dziś dzień bieganie w upalnym słońcu do najprzyjemniejszych dla mnie nie należy. Moją motywacją jest zapisanie się na zawody biegowe, gdzie każdy chce poprawić swoje wyniki, a żeby je poprawić trzeba trenować w każdych, nawet niesprzyjających warunkach. Ból? Pojawia się przeważnie po imprezach biegowych, gdzie każdy daje z siebie wszystko.
G.Ch. – Dziś, czym jest dla Pani bieganie?
A.R. – Dziś nie wyobrażam sobie życia bez biegania. Poprawa formy i owszem. Bieganie kształtuje też charakter, mówię tu samodyscyplinie i wytrwałości. Jest to dla mnie przede wszystkim forma relaksu i odskocznia od życia codziennego. Wychowujemy niepełnosprawną córkę, a życie z osobą chorą nie zawsze jest łatwe. Bieganie pomaga się odstresować i daje poczucie szczęścia, a szczęśliwa matka to szczęśliwa rodzina. Dzięki bieganiu poznałam również wielu przesympatycznych i pozytywnych ludzi. Tu pozdrawiam wszystkich z grupy „Rozbiegani Chojnów". Co do planów z niecierpliwością wyczekuję na otwarcie zawodów biegowych i udział w Półmaratonie Jeleniogórskim, na który czekam już cały rok… Niestety pandemia pokrzyżowała plany nam wszystkim.
G.Ch. – Jest Pani zaangażowana także w działalność chojnowskiego Klubu Psich Zaprzęgów „Sfora Chojnów".
A.R. – Klub Psich Zaprzęgów „Sfora Chojnów" powstał dzięki mojemu mężowi i istnieje on już wiele lat. Trenujemy z psami od jesieni do wiosny, tydzień w tydzień. Poza tym czasami odwiedzamy dzieci w przedszkolach i szkołach, opowiadając o psich zaprzęgach i bezpieczeństwie w kontaktach z psami. Ja z racji mojej pasji, w chwili obecnej, jeśli mam możliwość, biegam z psem. Niestety jeden już nie domaga, a drugi odszedł po chorobie. Rośnie natomiast godny następca, który będzie biegał ze mną i w klubie z innymi psami.
G.Ch. – Inne zainteresowania?
A.R. – Kiedy psy w klubie nie biegają z powodu wysokich temperatur, chodzimy na górskie wędrówki i zdobywamy kolejne szczyty z niepełnosprawną córką Ewą. Przy okazji wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy biorą udział w naszych wyprawach i służą pomocą przy „wciąganiu" wózka w miejscach gdzie sami nie dalibyśmy sobie rady.