Z cyklu "Ludzie z pasją" Justyna Kawecka to uzdolniona wokalnie osiemnastoletnia licealistka chojnowskiego PZS. Jej występy muzyczne wzbudzają zachwyt. Barwa jej głosu nie należy do typowych altów. Uwielbia polskie piosenki, które w jej interpretacji otrzymują „nowe życie". Bohaterka ludzi z pasją jest miłośniczką książek biologicznych, ale przede wszystkim kocha śpiewać. W tym roku otrzymała wyróżnienie w „I Konkursie pieśni i piosenek patriotycznych" organizowanym w PZS pod hasłem „Vivat Niepodległa".
Gazeta Chojnowska: Mam takie nieodparte wrażenie, że śpiewasz od zawsze...
Justyna Kawecka - Zaczęłam śpiewać, gdy miałam 6 lat. Moja muzyczna droga rozpoczęła się od parafialnej scholii w Modlikowicach, którą prowadziła Pani Zofia Schön. Tam śpiewałam bardzo długo, bo aż 8 lat. Nasza nauczycielka zrezygnowała z prowadzenia chóru. I szczerze mówiąc myślałam, że będzie to koniec pewnego muzycznego etapu dla mnie. Tak się nie stało. Pan Grzegorz Laszkiewicz założył ponownie chór parafialny. W tym chórze śpiewam do dziś. Wiele zawdzięczam p. Grzegorzowi, bardzo dużo mi pomógł w rozwoju muzycznym. Nie tylko wspierał, ale przede wszystkim motywował do tego, bym się wokalnie kształciła i rozwijała. Dostrzegł we mnie talent, ale przede wszystkim był i jest dla mnie oparciem w trudnych decyzjach.
G.Ch. - W dzisiejszych czasach rozwój talentu wiąże się z wieloma wyrzeczeniami i nierzadko wielkim wysiłkiem.
J. K. - Zgadzam się. Muszę tu zaznaczyć, że nie pochodzę z muzycznej rodziny. Mój talent to samorodek. Jestem samoukiem, więc jakby zrozumienie pewnych dróg jest nawet dla mnie momentami zastanawiające (śmiech). Gdy skończyłam 16 lat zaczęłam uczyć się grać i śpiewać w Diecezjalnym Instytucie Muzyki Kościelnej w Legnicy. Uczą tam księża. Przyznam szczerze, że miałam wątpliwości. Wahałam się. Wtedy pan Laszkiewicz podjął decyzję za mnie (śmiech) po prostu mnie tam zawiózł. Teraz jestem mu bardzo wdzięczna. Gdyby nie on pewnie nigdy bym tam nie pojechała, a dziś mogę pochwalić się nie tylko tym, czego się nauczyłam, ale przede wszystkim tym, że chcę skończyć to studium, które trwa pięć lat. Poza tym z nauką muzyczną wiążą się wspaniałe relacje. Poznajesz ludzi, którzy żyją swoją pasją i zarażają innych. To bardzo ubogaca. Miałam propozycję śpiewania w chórze w Legnicy, a także w chojnowskiej Skorancie. Przyznam, że rozważam tę drugą propozycję.
G.Ch. - Twoje największe dotychczasowe osiągnięcia?
J. K. - W Zagrodnie co roku organizowany jest przegląd młodych talentów, tam wygrałam pierwszą nagrodę muzyczną. Byłam w szóstej klasie szkoły podstawowej, zaśpiewałam „List Do Boga". Byłam najmłodsza, nie spodziewałam się, że wygram. Było to dla mnie ogromne wyróżnienie i impuls do śpiewania. W tym roku zostałam zaproszona do Gimnazjum w Zagrodnie wraz z zespołem, który współtworzę ze znajomymi w Chojnowie. To bardzo miłe, że pamiętają moje występy.
G.Ch. - Takiego głosu się po prostu nie zapomina. Mam takie odczucie, że Ty zupełnie się nie stresujesz przed występem i w jego trakcie.
J. K. - Ależ ja się stresuję! I to jak! Naprawdę bardzo przeżywam moje występy. Wejście na scenę jest zawsze w duecie z trzęsącymi się nogami (śmiech). Jak zaczynam śpiewać to często strach mija.
G.Ch. - Jak się przygotowujesz do występu?
J. K. - Raczej sama wybieram sobie piosenki. Ale zdarza się, że mam kilka opcji w doborze odpowiedniego utworu, wtedy potrzebna jest pomoc. W liceum moją muzycznie bratnią duszą jest Pani Dorota Dreger, która pomaga mi wybrać odpowiedni repertuar na konkurs, apel czy koncert. Nie śpiewam piosenek obcojęzycznych. Po prostu lepiej czuję się w piosenkach w rodzimym języku.
G.Ch. - Czego najbardziej lubisz słuchać?
J. K. - Uwielbiam muzykę poważną. Kocham słuchać brzmień, jakie uwalniają skrzypce. Żeby było zabawnie i mniej pompatycznie moją ulubioną piosenką jest "Miłość w Zakopanem" Sławomira (śmiech). Muszę jeszcze się przyznać, że uwielbiam słuchać Edyty Górniak. Kiedyś nawet zaśpiewałam jeden z jej coverów "List" na Dolnośląskiej Gali Talentów. Pamiętam, że jury gratulowało mi interpretacji i pięknego głosu.
G.Ch. - Jakie plany po maturze?
J. K.- Marzą mi się studia związane albo z pedagogiką, albo z położnictwem. Moją drugą obok śpiewania pasją jest biologia i wszystkie zagadnienia z nią związane.
G.Ch. - Żyjemy w czasach doborowych, jeśli chodzi o programy muzyczne w telewizji, które pomagają młodym ludziom w karierze. Czy myślałaś kiedyś o spróbowaniu swoich sił w talent show ?
J. K. - Owszem. Mam taką myśl, że mogłabym spróbować swoich sił. Bo dlaczego nie?
G.Ch. - Masz predyspozycje, fantastyczny głos i naturalność, która dodaje Twojemu talentowi jeszcze więcej uroku!
J. K. - Dziękuję, byłaby to fajna przygoda wystąpić w jakimś programie muzycznym. Tutaj ważne jest jednak wsparcie. Rodzina i przyjaciele oni są dla mnie podporą w każdym muzycznym przedsięwzięciu. I bez nich sukcesy nie dawałyby mi radości. Nie czułabym pragnienia śpiewania, gdybym nie widziała jak mnie mocno dopingują. Przyjaciółka przygotowuje transparenty na występy, co jest przesympatyczne! Jednak najbardziej wzrusza mnie mama. Jako strażniczka mojej edukacji nie rzadko prosiła bym zajęła się nauką, a nie śpiewaniem. Jednak na występach w jej oczach widzę łzy wzruszenia. Wtedy wiem, że jest ze mnie dumna, że jestem na właściwym miejscu - scenie.
G.Ch. - Bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu. Oby wszystkie plany i marzenia udało Ci się zrealizować! Mam też nadzieję, że jeszcze nie raz zobaczymy Cię na chojnowskiej scenie. Powodzenia!
J. K. – Bardzo dziękuję za zaproszenie. Obiecuję śpiewać najpiękniej jak potrafię!