Wygląda dobrze
To pole jest wymagane

Z cyklu „Ludzie z Pasją"Magdalena Fichtel

Magdalena Fichtel jest Ochotniczką w Straży Pożarnej. Każdego dnia jest przygotowana do niesienia pomocy potrzebującym. O swoim zaangażowaniu mówi: „Bycie strażakiem nie jest zawodem. To pasja, hobby, miłość. Element życia. Sposób na życie". Bohaterka „Ludzi z pasją" kocha to, co robi. Pomimo wyrzeczeń, trudów i strachu, z pełnym poświęceniem idzie na przód. Wierna swoim ideałom, jest przykładem silnej kobiety, dla której chcieć oznacza móc!


(szerokość: 750 / wysokość: 475)


G.Ch. - Kiedy zdecydowałaś, że zostaniesz ochotniczką Straży Pożarnej?

Magdalena Fichtel: Ostateczną decyzję podjęłam, gdy do naszej OSP dołączyła moja przyjaciółka Anna Barecka. Chęci były dużo wcześniej, jednak wtedy byłam pełna obaw. Mieszkam blisko remizy. Na co dzień słyszałam wycie syreny, obserwowałam kolegów, którzy pędzili na alarm. Już wtedy wiedziałam, że pewnego dnia, znajdę się tam razem z nimi. Do tej pory w szeregach naszej OSP nie było żadnej kobiety. Bałam się tego, jaka będzie reakcja mężczyzn, czy mnie zaakceptują, zaufają, podzielą się wiedzą. Tego, czy dam sobie radę, jak to będzie. Tak naprawdę, teraz bardzo żałuję, że byłam takim tchórzem. Ostatecznie kurs podstawowy ukończyłam w listopadzie 2011 roku.


(szerokość: 750 / wysokość: 1016)

 

G.Ch. - Jeden z najniebezpieczniejszych zawodów na świecie. Codzienne narażanie życia, stała gotowość do walki z żywiołem… oczami kobiety – strażak.

M.F. - Oczywiście, zawód strażak jest często bardzo niebezpieczny. Dla nas, ochotników, bycie strażakiem nie jest zawodem. To pasja, hobby, miłość. Element życia. Sposób na życie. Może dziwnie to zabrzmi ale większość z nas bardzo podporządkowuje swoje życie pod przynależność do straży. Patrzymy inaczej, widzimy potencjalne zagrożenia szybciej niż pozostali. Zdarza się, że decydujemy się zostać w domu zamiast gdzieś wyjechać, pójść na imprezę (zwłaszcza wtedy, gdy zapowiadane są jakieś silne wiatry, ulewy.) Na dźwięk syreny porzucamy swoje zajęcia domowe, rodziny. X razy, każdy z nas zrywał się wcześniej z pracy albo się do niej spóźniał. Brał wolne bo trzeba coś załatwić, bo się pali, bo woda zalała, bo doszło do wypadku.... Nie raz nasz kierowca zostawił ciągnik na polu, by móc wyjechać, bo w danej chwili jest jedynym kierowcą wozu bojowego. Nie pierwszy czy ostatni raz ktoś inny przełożył godzinę wyjazdu na rodzinną wycieczkę bo tak trzeba... Niejednokrotnie odchodzimy od stołu podczas wieczerzy wigilijnej, śniadania wielkanocnego czy rodzinnych spotkań. Wiemy, że syrena nie wyje na darmo. Za tym dźwiękiem zawsze jest ukryta jakaś ludzka tragedia. Człowiek , który znalazł się w potrzebie. Liczy na naszą pomoc, a my zawsze staramy się go nie zawieść. Często zdarza się, że do zdarzenia zostajemy zadysponowani zaraz po tym, gdy wrócimy z pracy, bo przecież każdy z nas, pracuje zawodowo lub się uczy. Jesteśmy zmęczeni, najchętniej zaszylibyśmy się w domu, czytając książkę czy oglądając tv. Ten dźwięk jednak wszystko zmienia. Zapominamy o zmęczeniu i pędzimy co sił, by pomóc. Często ludzie pytają nas, czy się nie boimy. Uważam, że głupcem jest ten, który nie boi się żywiołu ognia, wody czy innego zagrożenia. My, strażacy staramy się ten strach powstrzymać na chwilę dłużej. Adrenalina działa na korzyść. Syrena, dojazd na miejsce, pomoc. Często, dopiero później dociera do nas strach. Ważne, by nas nie paraliżował, a najlepszym na niego sposobem jest wiedza, umiejętności i zaufanie do siebie.

 

(szerokość: 750 / wysokość: 562)



G.Ch. - Wykonywanie swoich powinności i obowiązków to jedno, istotna też jest kwestia pomagania i ofiarności. Czy bycie kobietą – strażakiem jest trudniejsze?

M.F. – Człowiek, który nie chce i nie lubi pomagać innym, nie może być dobrym strażakiem. Nawet jeżeli nim zostanie, szybko rezygnuje. Nie da się tego robić, nie lubiąc, nie kochając tego. Bycie tym, kim jestem, jesteśmy my, kobiety w straży wymaga wielu poświęceń. Warto powiedzieć, że samo pójście na szkolenie podstawowe strażaka OSP jest nie lada poświęceniem. Chcę powiedzieć tu o tym, że sam kurs trwa ok. 2 miesiące. Weekend w weekend. W tygodniu praca, potem każdy weekend szkolenie. Teoria, potem praktyka, na końcu egzamin. Wtedy dopiero wszystko się zaczyna. Jest to pierwsze z wielu zdobytych uprawnień. Możliwość brania udziału w działaniach ratowniczo gaśniczych. Potem, kurs techniczny (uczymy się tam działań związanych z wypadkami, uczymy się obsługi narzędzi hydraulicznych, poznajemy metody uwalniania z pojazdów osób poszkodowanych i wiele, wiele innych). Kolejny trwający już troszkę krócej kurs dowódców, który uprawnia mnie do dowodzenia akcjami ratowniczo-gaśniczymi, kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy, który odnawia się co trzy lata, kurs naczelników, przeciwpowodziowy, ćwiczenia na obiektach itd. Oczywiście bycie kobietą, nie ułatwia sprawy. Do niedawna do OSP należeli sami faceci. Wpuszczenie nas do ich bajki nie było łatwe. Dla mnie stało się to łatwiejsze, gdy dołączyła do nas Ania Barecka. Było nas już dwie, więc było raźniej. Ania w straży (OSP Niedźwiedzice) była już od kilku lat, więc miałam w niej wsparcie i pomoc. Razem ze mną na kurs poszła moja siostra Monika. Potem dołączyła Ania Fichtel, potem Karolina Brylak i Marzena Grochowy. Teraz kobiet po kursie - jest nas już 6, co stanowi niemal 1/3 ilości osób uprawnionych do wyjazdów.

 

(szerokość: 750 / wysokość: 562)


G.Ch. - „Jakbym tego nie kochał, już dawno by mnie tu nie było" – czy utożsamiasz się z tym cytatem, w związku z Twoją pasją?

M.F. – Oczywiście, że zgadzam się z tym cytatem. Oddaje w całości to, co myślę i czuję. Zresztą nie tylko ja, ale wszyscy, którzy całym sobą angażują się w swoją pasję. Jak już wcześniej wspomniałam, robienie tego, co robimy niesie ze sobą wiele wyrzeczeń. Nie, nie non stop. Zdarza się jednak, że dysponowani do zdarzeń jesteśmy tak często, że swoje prywatne sprawy i zajęcia musimy zrzucić na dalszy plan. Nie tylko działania są pracochłonne. Posprzątanie remizy, wozów, załatwienie dokumentów, dotacji, zajęcia z dziećmi i młodzieżą . Wszystko to i wiele innych zajęć jest bardzo czasochłonne, ale przecież: "Gdybyśmy tego nie kochali, dawno nas by tu nie było..."


(szerokość: 750 / wysokość: 562)

 

G.Ch. – W Straży Pożarnej dominują mężczyźni. Gdybyś miała kilka porad dla  młodszych koleżanek, które dziś biją się z myślami, jaką drogę wybrać, co byś im powiedziała?

M.F. -  Jeżeli chcesz zostać strażakiem, to nim zostań! Nie patrz na innych, nie zastanawiaj się, co powiedzą ludzie. Dąż do realizacji swojego planu, swojej pasji, a przy tym, pomagaj innym. Dziś, widok kobiety w strażackim mundurze nie jest już dla ludzi niczym dziwnym. Gdy ja zaczynałam, momentami było bardzo trudno. Wiadomo, że facet, to facet. Oni w jakimś sensie rodzą się z pewnymi umiejętnościami. My, musimy się ich nauczyć. Nie raz słyszałam stwierdzenia "o baba strażak", co ona tu robi itd. Teraz jest to już zupełnie normalne. Uwierzcie, że panowie bardzo chętnie Wam pomogą, wytłumaczą, pokażą co z czym. Na kursie wszystkiego się nie nauczycie. Kurs to dopiero początek ciężkiej drogi do tego, by nieść pomoc innym. Nauka nigdy się nie skończy. Nowe wozy, nowe sprzęty, rozwiązania technologiczne powodują , że ciągle czegoś musimy się uczyć. Jest to jednak ten typ nauki, który człowiek z pasją chłonie jak gąbka. Gdy straż stanie się ważną częścią waszego życia, nie będziecie w stanie sobie go wyobrazić bez niej.

G.Ch. – Bardzo dziękujemy za udzielenie wywiadu. Życzymy przede wszystkim bezpieczeństwa i zdrowia!

 

 

serwis jest częścią portalu miejskiego www.chojnow.eu przygotowanego przez MEDIART (w CMS) © przy współudziale Urzędu Miejskiego w Chojnowie